Zastanawiałem się długo, czy wrzucić moje wrażenia z jazdy RnineT, ale co tam...
A bylo to tak.
“Jeździłeś już na RnineT?” Zapytał Michał podczas którejś z moich wizyt w salonie.
RnineT? Po co, przecież ten sam silnik i skrzynię mam w swoim nobliwym GS-ie, a że trochę inne zawieszenie, kilka hipsterskich bajerów, to nie powód, żeby zaraz się rwać na siodełko.
„Spróbuj, przewartościujesz swoje spojrzenie” kusił. No dobra, nie musiał mnie wcale długo namawiać, mnie nigdy nie trzeba długo namawiać na jazdę motocyklem. Jest okazja, trzeba wyrobić sobie opinię, chcę zobaczyć czy mam zadatki na hipstera.
Papierki zrobione, instruktaż nie potrzebny bo moto proste jak budowa cepa, nawet rolgaz połączony drutem z przepustnicami , a nie jakieś gejowskie kabelki. Zegary takie mikre, z tycimi cyferkami. Z racji wieku obrotów to pewno będę musiał się domyślać. Wszystko to zamontowane na wątłym latającym plastiku. Coś słabo.
Odpalam i łooooo Panie ale nad wydechem to popracowali, popierduje całkiem dziarsko jak na technologie z początku poprzedniej dekady. Jedziemy... i ....co jest przecież to ta sama skrzynia, co w moim traktorku, zaprojektowana przez wielbicieli maszyn rolniczych. Skąd nagle ta subtelność? Za to reszta żyje, wibruje, podpuszcza, mam wrażenie, że siedzę na żywym ograniźmie, który zdaje się mówić „to co, masz ochotę złamać parę przepisów... i kości?”. Normalnie surowe mięcho z soczystym przyśpieszeniem. Jeszcze nigdy nie jechałem tak absurdalnym motocyklem. Cyferki na trzęsących się budzikach za małe? Kij z nimi, kto dba oto co tam widać. Konstrukcja silnika ma już parę lat?A co mnie to obchodzi, moto rwie jak wściekłe na każde drgnięcie ręki i jeszcze te soczyste dźwięki z wydechu. Czysta rozkosz, są emocje! Motocykl w stanie surowym bez żadnych zbędnych przypraw. Więc to o to chodziło.
Na koniec podjechałem na pobliski salonowi Orlen, żeby zatankować stwora przed oddaniem. Kiedy już się zbierałem pod sąsiednim dystrybutorem zatrzymał się jakiś motocyklista na całkiem świeżej Hondzie CB 1000, nie mogłem się opanować i odrobiniutkę przygazowałem przy ruszaniu, usłyszałem tylko pełne podziwu „O! K...wa!”
Taki to właśnie on jest ten RnineT... „O! K...wa!”